pierdoły i duperele

Czasem...nawet nie można powiedzieć, że rzadko, zdarza się klient, co do którego nadal szukam właściwego słowa. Najbardziej delikatne słowo to chyba: małostkowy. Czyli w moim mniemaniu ktoś, kto znajduje sobie jakiś drobiazg....wkłada w niego całą swoją frustrację i gniew z powodu innych niedoskonałości związku...i ta frustracja jest oczywiście rodzajem rurki...i przez tą rurkę rozdmuchuje ten drobiazg do takich rozmiarów, że wydaje się on największym problemem na świecie. wiecie pewnie o czym mówię...mówię o wynoszeniu śmieci, o zmywarce albo o wymianie zarówek.... I nie można to na pewno stwierdzić kto ma rację. Bo pewnie nikt. Albo każdy. Bo proces chyba wygląda tak. Najpierw on (posłużymy się tu statystycznym schematem) wyjmuje ze zmywarki. `Ona się cieszy. Potem on zauważa, że jak nie wyjmie to ona i tak wyjmie. Więc co? Przestaje wyjmować. Ona najpierw spokojnie wyjmuje a potem zauważa, że on przestał. I mieli w sobie powoli tą narastającą frustrację. I w końcu, przy jakiejś okazji (wcześniej lub później)wybucha!!!! ZAWSZE JAAA, WYJMUJE Z TEJ PIEPRZONEJ ZMYWARKI! JESTEM TU SŁUŻĄCĄ! itp itd. On się obrusza...i skoro został skrzyczany to się oczywiście obrazi... i skoro został tak potraktowany to nie ma siły, żeby z owej zmywarki wyjął. i tak się koło nakręca....
i wiecie jak można było uniknąć tej sytuacji? Nie wiecie?
No to posłuchajcie.... zaklęcie brzmi komunikacja. Wystarczyło na spokojnie to przegadać. 
"Kochanie, zauważyłeś, że przestałeś wyjmować ze zmywarki? Dlaczego tak się stało? Ja nie czuje się dobrze z tym, że zrzuciłeś na mnie ten obowiązek i nawet nie zauważasz, że robię to zawsze ja..."  i może on wtedy odpowie coś co go wytłumaczy? że np on teraz myje oba samochody w rodzinie raz w tygodniu i po prostu myślał, że tak będzie sprawiedliwie... 
ale w każdym razie będzie miała miejsce jakaś komunikacja zamiast awantury... Prawda, że proste?
Spróbujcie kiedyś i zobaczycie jak rozmowa nawet na trudny temat działa cuda....