Książe przypływów - maski w naszym związku.

Oglądaliście kiedykolwiek "Księcia przypływów"? Tak tak.... to film. Stary bardzo. 1992 rok produkcji... (Kurcze, nagle zdałem sobie sprawę, że to może nie miejsce na recenzje filmu a tak to na razie wygląda:) ale nie.... Nie będzie to recenzja. Ale musze powiedzieć, że ten film daje do myślenia. To jest film o komunikacji. O tym jak bardzo dużo chowamy do środka. Jak jesteśmy przekonani, że nasz ból i cierpienie są tak nasze, że nie ma możliwości aby to wyjąć na powierzchnię. Ukrywamy więc to wszystko... Ukrywamy na różne sposoby. Pod maską wesołka... Pod maską twardziela... Brzmi znajomo co? Czyż każdy z nas nie zna kogoś takiego co ciągle żartuje? My znamy. Mamy nawet takiego klienta. Cokolwiek nie powie się do niego pada żartobliwa riposta. I trzeba powiedzieć, że riposta inteligentna, żywa i szybka jak wąż. Opinia ugruntowana na każdy temat. "Może i fajne to co robicie ale nie wiem co to mogło by powiedzieć, czy mogło by powiedzieć cokolwiek na temat naszego związku. No i muzyka mi nie pasowała. Miłe ćwiczenie ale bez sensu...." I uśmiech. Znacie ten typ? Typ, który jest królem życia i wie najlepiej. A tymczasem....tam pod powierzchnią jest chłopiec... Który spędził mnóstwo lat na budowaniu muru wokół siebie... na wyklepywaniu w kuźni setek stalowych masek, które teraz nosi. Maska na masce. Żeby za żadne skarby nikt nie mógł go zobaczyć prawdziwego... Żeby się nie odsłonić... 
A przecież wystarczy opowiedzieć o tych strasznych doświadczeniach, które doprowadziły do tego i przestają być takie straszne. Wystarczy powiedzieć to na głos. Wykrzyczeć... Wywrzeszczeć... i ulga przychodzi prawie natychmiast. I do tego dążymy w naszych spotkaniach, coachingach. Do komunikacji....do otwierania się na drugą osobę. Bo wierzymy, że otwartość i komunikacja.... dobra komunikacja to klucz do szczęścia. Obejrzyjcie Księcia Przypływów:)