Droga dojrzałości
Jakiś czas temu zobaczyłem post w mediach społecznościowych, który mówił, że w życiu zakochujemy się tylko w trzech osobach, w każdej z konkretnego powodu. Pierwsza miłość Często zakochujemy się po raz pierwszy, gdy jesteśmy młodzi. Miłość nastoletnia, niedojrzała i często szalona...Mamy często przekonanie, że to będzie nasza miłość już na zawsze... Nie zauważamy albo nie chcemy zauważać, że sporo rzeczy w niej nam nie pasuje. Odsuwamy na bok nasze potrzeby i często jesteśmy pełni poświęceń. Uważamy, że tak trzeba, że ta miłość tego właśnie wymaga... Liczymy sie też bardzo, ze zdaniem innych. W ogóle nie słyszymy naszego wewnętrznego głosu, albo nie chcemy go słyszeć... Jesteśmy młodzi i damy radę...
Potem nadchodzi miłość druga... Podobno trudna. To ta, która pokazuje nam, kim jesteśmy i czego potrzebujemy. Jest to miłość, która boli... Często pojawiają się w niej kłamstwa, manipulacje, nielojalność....mnóstwo bolesnych rzeczy... Jesteśmy przekonani, że dokonujemy dobrych wyborów, bo przecież tyle się nauczyliśmy w czasie Pierwszej miłości, ale niestety najczęściej mylimy się straszliwie... Druga miłość może stać się powtarzalnym okresem, ponieważ za każdym razem myślimy, że jej zakończenie będzie tym razem inne... Przecież wyciągamy wnioski! Przecież stale się uczymy! Umiemy stawiać granice! Przeprocesowaliśmy różne złe tematy Jednak zawsze, kiedy uważamy, że tym razem już na pweno będzie inaczej, kończy się jeszcze większą katastrofą niż poprzednio. Druga miłość potrafi być niezdrowa, chora, niezrównoważona lub narcystyczna. Potrafi być bardziej układam mamusia synek, lub córka tatuś niż związkiem partnerskim... W miłoci tej jest naprawdę wysokie stężenie dramy. Dlatego też jesteśmy uzależnieni od jej przebiegu. To emocjonalna jazda bez trzymanki, pełna skrajnych wyzwań, emocji, wzlotów aż pod niebo i upadków, w których trzymanie się dna, odczytujemy jako przebywanie na powierzchni. W tej miłości, nasze wysiłki, by ona funkcjonowała, spychają na bok pytanie czy to uczucie w ogóle ma jakikolwiek sens i czy rzeczywiście istnieje....
I w końcu pojawia się...Trzecia miłość, ta niespodziewana. I wydaje się, że nikt się jej nigdy nie spodziewa. Nie wiemy kiedy się pojawi. Wydaje się kompletnie nieprawdopodobna i nie do uwierzenia. Burzy cale nasze poprzednie podejście... nasze zasady wydają się nagle bezsensowne...i znikają z łatwością. To miłość, która jest tak łatwa, że nie wydaje się możliwa. Więź, której nie można wyjaśnić, ponieważ ociera się o magię albo czytanie w myślach... W naszym przypadku to więź, która przez lata czekała zakopana głęboko pod warstwami codzienności, zapomniana... I czekająca na swój moment magii...Prowadząca nas w dziwnym tańcu życia w kieunku punktu, który miał nas znowu połączyć.
A potem spotykaliśmy się i wszystko zaczęło pasować — nie mamy oczekiwań co do tego, jak druga osoba powinna postępować, nie ma presji aby zmienić drugą osobę...nie chcemy, by stała się kimś innym. Akceptujemy to, kim jesteśmy i kim jest ta druga osoba. Ta miłość, czekała aż zapuka do naszych drzwi, niezależnie od tego, ile czasu potrzebowaliśmy, aby jej otworzyć....
Jest jak cudowna droga przez pole, wiecznie zieloną łąkę, krajobraz, gdzie w oddali widać góry i horyzont morza... i idziemy ta drogą, bez ciągłego pytania samego siebie: czy może powinniśmy być teraz w górach? Powinniśmy być na plaży nad morzem? Czy ten samochód, który nas minął na tej drodze, nie spowodowałby, że nasze życie było by lepsze?....nie...idziemy ta naszą drogą i to jest nasz sens...nasza droga... nasza ścieżka.
Może nie wszyscy mamy takie doświadczenie trzech rodzajów miłości w naszym życiu... może jeszcze nie wszystkie się przydarzyły. Może dalej coś pielęgnujemy...w imię zasad, w imię tego co ludzie powiedzą...pielęgnujemy coś co już dawno należało zakopać...Nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego, że coś może być tuż za naszym progiem. Nie jesteśmy na to jeszcze gotowi... Może potrzebujemy nauczyć się, czym miłość nie jest, zanim zrozumiemy, co tak naprawdę znaczy. Może przez całe życie, nie nauczymy się żadnej z tych lekcji, a być może, jeżeli sobie na to pozwolimy, zajmie nam to tylko kilka lat. No i oczywiście mogą być wśród nas tacy, którzy raz się zakochają w wieku lat siedmiu i będzie to ich jedyna miłość aż do ostatniego oddechu.... Bo życie nie jest nauką ścisłą i jego nieskończona ilość aspektów jest chyba jego największą zaletą...
Miłego dnia kochani...
Potem nadchodzi miłość druga... Podobno trudna. To ta, która pokazuje nam, kim jesteśmy i czego potrzebujemy. Jest to miłość, która boli... Często pojawiają się w niej kłamstwa, manipulacje, nielojalność....mnóstwo bolesnych rzeczy... Jesteśmy przekonani, że dokonujemy dobrych wyborów, bo przecież tyle się nauczyliśmy w czasie Pierwszej miłości, ale niestety najczęściej mylimy się straszliwie... Druga miłość może stać się powtarzalnym okresem, ponieważ za każdym razem myślimy, że jej zakończenie będzie tym razem inne... Przecież wyciągamy wnioski! Przecież stale się uczymy! Umiemy stawiać granice! Przeprocesowaliśmy różne złe tematy Jednak zawsze, kiedy uważamy, że tym razem już na pweno będzie inaczej, kończy się jeszcze większą katastrofą niż poprzednio. Druga miłość potrafi być niezdrowa, chora, niezrównoważona lub narcystyczna. Potrafi być bardziej układam mamusia synek, lub córka tatuś niż związkiem partnerskim... W miłoci tej jest naprawdę wysokie stężenie dramy. Dlatego też jesteśmy uzależnieni od jej przebiegu. To emocjonalna jazda bez trzymanki, pełna skrajnych wyzwań, emocji, wzlotów aż pod niebo i upadków, w których trzymanie się dna, odczytujemy jako przebywanie na powierzchni. W tej miłości, nasze wysiłki, by ona funkcjonowała, spychają na bok pytanie czy to uczucie w ogóle ma jakikolwiek sens i czy rzeczywiście istnieje....
I w końcu pojawia się...Trzecia miłość, ta niespodziewana. I wydaje się, że nikt się jej nigdy nie spodziewa. Nie wiemy kiedy się pojawi. Wydaje się kompletnie nieprawdopodobna i nie do uwierzenia. Burzy cale nasze poprzednie podejście... nasze zasady wydają się nagle bezsensowne...i znikają z łatwością. To miłość, która jest tak łatwa, że nie wydaje się możliwa. Więź, której nie można wyjaśnić, ponieważ ociera się o magię albo czytanie w myślach... W naszym przypadku to więź, która przez lata czekała zakopana głęboko pod warstwami codzienności, zapomniana... I czekająca na swój moment magii...Prowadząca nas w dziwnym tańcu życia w kieunku punktu, który miał nas znowu połączyć.
A potem spotykaliśmy się i wszystko zaczęło pasować — nie mamy oczekiwań co do tego, jak druga osoba powinna postępować, nie ma presji aby zmienić drugą osobę...nie chcemy, by stała się kimś innym. Akceptujemy to, kim jesteśmy i kim jest ta druga osoba. Ta miłość, czekała aż zapuka do naszych drzwi, niezależnie od tego, ile czasu potrzebowaliśmy, aby jej otworzyć....
Jest jak cudowna droga przez pole, wiecznie zieloną łąkę, krajobraz, gdzie w oddali widać góry i horyzont morza... i idziemy ta drogą, bez ciągłego pytania samego siebie: czy może powinniśmy być teraz w górach? Powinniśmy być na plaży nad morzem? Czy ten samochód, który nas minął na tej drodze, nie spowodowałby, że nasze życie było by lepsze?....nie...idziemy ta naszą drogą i to jest nasz sens...nasza droga... nasza ścieżka.
Może nie wszyscy mamy takie doświadczenie trzech rodzajów miłości w naszym życiu... może jeszcze nie wszystkie się przydarzyły. Może dalej coś pielęgnujemy...w imię zasad, w imię tego co ludzie powiedzą...pielęgnujemy coś co już dawno należało zakopać...Nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego, że coś może być tuż za naszym progiem. Nie jesteśmy na to jeszcze gotowi... Może potrzebujemy nauczyć się, czym miłość nie jest, zanim zrozumiemy, co tak naprawdę znaczy. Może przez całe życie, nie nauczymy się żadnej z tych lekcji, a być może, jeżeli sobie na to pozwolimy, zajmie nam to tylko kilka lat. No i oczywiście mogą być wśród nas tacy, którzy raz się zakochają w wieku lat siedmiu i będzie to ich jedyna miłość aż do ostatniego oddechu.... Bo życie nie jest nauką ścisłą i jego nieskończona ilość aspektów jest chyba jego największą zaletą...
Miłego dnia kochani...